Na autopilocie – cz.1   

(P)

Niezależność. Wraz z kolejnymi życiowymi doświadczeniami, w poczuciu coraz większej dojrzałości i wiedzy na temat rzeczywistości, chcemy cieszyć się coraz większą niezależnością i wpływem na otaczający nas świat. Przecież nic nie idzie na marne – każde piękne wydarzenie nas uskrzydla, a każda trudna lekcja wzbogaca nas i pogłębia. Obejmujemy świadomością coraz więcej. Coraz mniej wydarzeń może nas zaskoczyć. Każda nasza decyzja może zmienić bieg naszego życia. Oh, Wolna Wolo! Jesteś darem danym każdemu z nas, dzięki Tobie odradzanie się na Ziemi i przeżywanie życia jest takie ciekawe!

Ale…

Jesteśmy skonstruowani w cudowny sposób, ułatwiający nam życie w tak wieloaspektowej rzeczywistości – mamy umiejętność przystosowywania się do różnych warunków, a przy ograniczonych na poziomie ludzkim zdolnościach percepcyjnych za pomocą zmysłów, naszej inteligencji czy rozumu, otrzymaliśmy także inny dar – nawyki, przekonania, schematy działań, pamięć. Dzięki nim nie musimy się skupiać za dużo na tym, co powtarzalne – np. nie musimy codziennie uczyć się chodzenia czy posługiwania się talerzem i widelcem, pytać osoby, przy której się budzimy, kim jest, oceniać i na nowo wypracowywać reakcji na większość sytuacji potencjalnie niebezpiecznych dla naszego ciała, psychiki, umysłu. To oprogramowanie działające w tle, umożliwiające przetrwanie, rozwój i wykorzystywanie energii poznawczej do innych celów.

W niniejszym wpisie chciałabym poświęcić więcej uwagi programom, które nie są związane z podtrzymywaniem naszych funkcji życiowych, a które powstają w naszej psychice w wyniku różnych sytuacji, pozostając w niej dłużej i działając „w tle”, a my traktujemy je jako nieodłączną część nas. Programom, które mają nam służyć do różnych celów, a które w momencie powstawania odpowiadały naszemu ówczesnemu poziomowi świadomości. Miały nas chronić, dawać poczucie bezpieczeństwa bądź panowania nad sytuacją, zmniejszać cierpienie bądź zwiększać satysfakcję z życia. Uruchamiają się, gdy są wywołane przez jakiś bodziec i znikają w naszej podświadomości, gdy już spełnią swoją rolę. Dzięki nim możemy szybciej reagować na różne sytuacje, często poddając się ich działaniu i pozostając na „autopilocie” – pod wpływem działania danego schematu. Jednak czy jesteśmy świadomi, jak często działamy w pełni z naszą wolną wolą, ze świeżością i spontanicznością, a kiedy to nasze programy decydują za nas, jak się czujemy i jakie kroki podejmujemy?

Czy jesteś świadomy, jakie nawyki, przekonania, wspomnienia, programy stoją za Twoimi reakcjami na wydarzenia pojawiające się w Twojej rzeczywistości?

Na potrzeby mojego rozwoju, przyjęłam następujące określenie programu: W wyniku danej myśli, zasłyszanej lub przeczytanej informacji, wydarzenia w życiu moim bądź kogoś innego, uruchamiają się we mnie określone myśli, powodujące różne emocje (np. lęk, smutek, złość) i idące za tym reakcje w ciele (np. ścisk w żołądku, przyspieszone bicie serca, napięcie w ciele, spadek energii). Następnie pojawiają się kolejne myśli i reakcje obronne, które mają mnie ustrzec przed potencjalnymi negatywnymi konsekwencjami subiektywnie odbieranej przeze mnie sytuacji. Za tym idą często konkretne działania. W dalszej części wpisu podam przykłady programów.

Takie rozumienie programu możesz zmodyfikować lub uzupełnić o swoją wiedzę dotyczą budowy ludzkiego mózgu, ciała, psychiki, umysłu itp. Chodzi tu głównie o zrozumienie różnych automatyzmów, które pojawiają się w naszym życiu niezależnie od naszej woli i które sterują nami, nie zawsze odpowiadając naszemu obecnemu lub pożądanemu poziomowi świadomości. Na najwyższym poziomie wszystko stanowi jedność, jedną świadomości bez pojęć i rozróżnień, jednak im bardziej przesuwamy się od tego, co abstrakcyjne i nieograniczone, w kierunku tego, co fizyczne, ograniczone, namacalne i „ogarnialne” rozumem, tym bardziej przydatne może być „ubieranie” rzeczywistości w pojęcia, rozróżnienia, poziomy. Wraz z naszym rozwojem, coraz więcej przejawów rzeczywistości będzie się integrować i tworzyć w naszej percepcji jedną całość, jednocześnie pozostając rozróżnialnymi. Będziemy potrzebować coraz mniej opisów, analiz, pojęć, metod, słów czy ocen, które stanowią jedynie pomoc w stawianiu kolejnych kroków na drodze powrotu do naszego prawdziwego, duchowego domu.

Uruchamiające się w nas programy mogą mieć różne źródła – mogły powstać w naszym dzieciństwie, w różnych trudnych, powtarzających się sytuacjach bądź w wyniku przeżytych traum, mogą wynikać z przekonań czy nawyków myślowych, mogą mieć związek z naszymi przywiązaniami czy lękami, mogą być uwarunkowane rodzinnie czy społecznie i „wdrukowane w nas” z zewnątrz, mogą mieć źródło w różnych przeszłych sytuacjach w naszym rodzie (o tych programach napisze oddzielny wpis), itp. Niezależnie od tego, z czego wynikają działające w nas programy, zawsze w jakiś sposób dotyczą nas – nie znalazły się „przypadkowo” w naszej przestrzeni i nie jesteśmy ich „ofiarami”, a mają służyć naszemu rozwojowi.

Każdy z nas ma swój zestaw programów, indywidualnie wytworzonych bądź przyjętych w ramach naszych doświadczeń.

Poniżej opiszę przykładowe programy, wynikające z moich doświadczeń bądź obserwacji zachowań innych osób. Jest to zaledwie mała część programów, z którymi pracowałam, wciąż pracuję bądź obserwuję u ludzi wokół, te jednak wydają mi się bardzo silne, znaczące bądź interesujące.

Przykładowy program może działać w nas sytuacjach, gdy spotykamy się z odmową – w życiu prywatnym bądź zawodowym. Czyjaś odmowa powoduje w nas myśli, że coś z nami jest nie tak, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, nie staraliśmy się wystarczająco itp. Czujemy spadek motywacji do dalszych działań, poczucie odrzucenia, spadek poczucia własnej wartości, smutek bądź złość. Uruchamia się mechanizm obronny w postaci myśli, że tak naprawdę wcale nam nie zależy na tym, o co się staraliśmy/prosiliśmy. Może zaczynamy nawet minimalizować znaczenie i atrakcyjność tego, czego nam odmówiono, szukamy wad oraz „winy” po drugiej stronie. Zamykamy się wewnętrznie i zewnętrznie. Program taki może wynikać np. z dzieciństwa i z wypracowania przez nas metody na radzenie sobie z odmową rodziców wobec naszych różnych zachcianek i potrzeb. Dzięki niemu minimalizujemy poczucie straty w dorosłym życiu.

Źródło zdjęcia: Obraz lisa runnels z Pixabay

Może działać w nas program „zasługiwania na miłość” w wyniku obrania w dzieciństwie strategii na zwracanie na siebie uwagi rodziców i innych bliskich nam osób. Opiszę go na swoim przykładzie. Jako środkowe dziecko, musiałam znaleźć moje „konkurencyjne przewagi” w walce o uwagę i „miłość” rodziny. Jak to wyglądało z mojej perspektywy? (dodam, że perspektywa mojego rodzeństwa była zupełnie inna ;)) Rola pierworodnego, zasługującego na miłość już z racji samego urodzenia jako pierwszego dziecka w rodzinie, była już zajęta przez mojego starszego brata. Rola słodziaka, zwracającego uwagę wszystkich i ściągającego cały zachwyt rodziny i znajomych, też była zajęta przez moją młodszą siostrę. U mnie skuteczne okazało się „zasługiwanie na miłość” poprzez osiągnięcia – bardzo dobre wyniki w szkole, w różnych zawodach i konkursach, a następnie (z drobnymi wyjątkami wynikającymi z okresowych przeciążeń) przeniesienie tego na okres późniejszy – stypendia naukowe na studiach, „sukcesy” w pracy, „budowanie” życiorysu i stałe wzbogacanie go osiągnięciami i dyplomami, kursami, udziałem jako prelegentka w różnych konferencjach, itp. Moje wewnętrzne koszty były wysokie, ale program bardzo długo wydawał się skuteczny w zasługiwaniu na miłość – uwarunkowaną w moim odczuciu tym, co osiągnęłam. Każde nowe osiągnięcie powodowało wzrost motywacji do dalszych działań, radość i satysfakcję. Pomagało mi się rozwijać, a jednocześnie budowało moje ego.

Perfekcjonizm. Do dziś działa we mnie silnie (i – jak zauważam – również u wielu moich znajomych) program perfekcjonizmu, który wynikać może z różnych źródeł, np. z odczuwania w dzieciństwie poczucia odrzucenia w przypadku każdej sytuacji zrobienia czegoś nie po myśli rodzica, opiekuna czy nauczyciela i wynikającej z tego nagany. Innym (bądź wzmacniającym poprzednie) źródłem tego programu może być system oceniania, stosowany w edukacji od szkoły podstawowej po studia wyższe. Jedna sytuacja nieprzygotowania do lekcji/zajęć i otrzymanie jedynki (najniższej oceny) w dzienniku oznaczało automatyczne obniżenie oceny końcowej z danego przedmiotu pomimo możliwości poprawy tej jednej oceny (ale wówczas i tak była wyliczana średnia z oceny pierwotnej i tej uzyskanej w wyniku poprawy). Obniżona ocena z danego przedmiotu wpływała na całą średnią na koniec roku, co – w sytuacjach przeskoku pomiędzy kolejnymi poziomami edukacji – dodatkowo mogło wpłynąć na możliwość wyboru szkoły, do jakiej chciało się dostać. Jedna chwila słabości (!) mogła skutkować (w naszym odczuciu) obniżeniem szans w życiu (!). Co za stres… A dla osoby stosującej strategię zasługiwania na miłość poprzez osiągnięcia, było to ryzyko nie do podjęcia. Program perfekcjonizmu wprowadza dużo napięcia do życia szkolnego, a następnie zawodowego. Może też dotyczyć życia rodzinnego, wyglądu itp. 

Perfekcjonizm sprawia, że napięcie w nas rośnie, stajemy się sztywni i często surowi. Przejaw naszej niedoskonałości (a często też niedoskonałości innych!) i popełnienie błędu skutkuje świadomym bądź podświadomym poczuciem przegranej (jeden błąd oznacza, że nie jestem doskonała i nie da się już tego naprawić, tak jak nie dało się naprawić oceny końcowej i średniej na koniec roku, gdy dostało się jedną jedynkę). Może to powodować chwilowe pojawianie się pretensji do siebie, spadek nastroju, niechęć do życia, chęć ucieczki z obecnej sytuacji i rozpoczęcia od nowa – w nowym miejscu, nowej sytuacji, związku itp.

Istnieje jednak inny aspekt perfekcjonizmu – im wyżej idziemy w kierunku jedności, błogości, miłości, coraz wyższych wymiarów egzystencji, tym wszystko jest „doskonalsze”, bardziej perfekcyjne (w rozumieniu „mniej dualne”). Stan światła, miłości i radości stopniowo – schodząc „w dół” – różnicuje się na światło i jego brak (mrok), radość i jej brak (cierpienie), miłość i jej brak (poczucie oddzielenia, odrzucenia, nienawiść), itp., wciąż pozostając w doskonałych proporcjach i spełniając określone role w naszym rozwoju. Naturalne jest więc dla nas dążenie do perfekcjonizmu, jednak zdrowe dla zdrowia psychicznego jest robienie tego w sposób świadomy w ramach dualizmu i gry przeciwieństw. Osobiście wypracowałam sobie rozwiązanie, które odpowiada mojemu obecnemu poziomowi świadomości i związania z programem perfekcjonizmu – wciąż dążę do perfekcjonizmu, obserwując pojawiające się w mojej przestrzeni sytuacje czyszczące mnie z przywiązania do doskonałości – moje błędy, różne niedoskonałości pojawiające się w mojej przestrzeni. Moja uważność pozwala mi na zauważanie tego programu i wyrażanie wdzięczności dla Wyższej Energii, która dba o rozwój elastyczności mojego umysłu. Jednocześnie nie jestem jeszcze na tyle silna, by wyjść w pełni ponad ten program. Proces rozwojowy trwa ;).

Źródło zdjęcia: Obraz 3D Animation Production Company z Pixabay

Inny program może dotyczyć unikania bólu związanego z przebytą przez nas w przeszłości (bądź wciąż trwającej) chorobą, podczas której doświadczaliśmy dużego bólu bądź uciążliwości. Jako przykład podam tutaj przypadek moich migren (bardzo silnych bólów głowy). Od dzieciństwa (a dokładnie od 2-go roku życia) miewałam migreny. Pojawiał się ten sam schemat: mroczki przed oczami i zaburzenia widzenia (aura migrenowa zwiastująca zbliżający się atak bólu), około pół godziny przerwy, a następnie pojawiający się bardzo silny ból głowy nie do zniesienia, wymioty, nadwrażliwość na wszelkie bodźce zewnętrzne. Kilka godzin cierpienia, a następnie kojący sen i przebudzenie się już z „jedynie” tępym bólem głowy. Migreny pojawiające się „znienacka”, nieregularnie, czasem dzień po dniu, czasem kilka razy w miesiącu, raz na pół roku, itp. (z kilkuletnią przerwą w wyniku zabiegów medycyny alternatywnej wiele lat temu). Pojawiające się w wyniku niedospania, stresu, alkoholu, niewłaściwej diety, głębszej pracy nad sobą, pracy w ogrodzie i częstego schylania się, ekscytacji, itp. „Atakujące” w szkole, domu, na ulicy, w pracy, na wakacyjnym kursie gdy na klarnecie, u znajomych. Od ponad 4 lat (czyli od czasu, gdy zaczęłam bardzo głęboko i coraz bardziej świadomie pracować ze swoją karmą, programami i podświadomością), nie miałam ani jednego ataku migreny, poza pojawieniem się aury migrenowej i pracą ze swoją energią z pomocą Rama, dzięki czemu uniknęłam ataku bólu (więcej na temat podejścia do ciała i –chorób napiszę w oddzielnym wpisie). Jednak pomimo tego, w różnych sytuacjach uruchamia mi się program wynikający z leku przed migreną – wystarczy jedno oślepiające światło, czynności związane z częstym pochylaniem i podnoszeniem głowy, niedospanie, wewnętrznie poruszająca sytuacja, by pojawiły się w mojej głowie wspomnienia o migrenie i lęk przed ponownym atakiem, bólem i koniecznością zmiany obecnych planów (wcześniejszego zwolnienia się z pracy, szybkiego powrotu do domu itp.). Napinam się i chwilowo spada mi nastrój. Powracają wspomnienia różnych ataków migreny z przeszłości. Zaczynam „wyczekiwać” mroczków i sprawdzać zdolność widzenia na różnych tekstach. Zaczynam zastanawiać się, czy posiadam środki przeciwbólowe (których skuteczność jest przypadkowa – czasem zadziałają, a czasem nie). Staram się oddychać głębiej i spokojniej. Nie wystarczają tutaj nawet zapewnienia Rama, że w wyniku pracy nad swoją energią nie będę już miała nigdy ataku migreny (co sprawdza się od 4 lat). Program wciąż działa i okazuje się silniejszy od rozumu – wdrukowywał się w moją podświadomość przez „ostatnie” 36 lat mojego życia.

Innym przykładem programu może być wdrukowywany nam silnie przez media program „młodości” . W domu nie oglądamy z Jackiem telewizji, a ekran telewizora służy nam jako „podstawka” pod chustę stanowiącą tło naszego „kącika azjatyckiego”. Jednak na początku naszej znajomości Jacek był fanem oglądania wiadomości i różnych popularnych programów, lubił śledzić to, co dzieje się na świecie. Zachowywał przy tym dystans, którego mi brakowało. Po latach nie oglądania telewizji i poszukiwania tego, co nieuwarunkowane, obserwacja oraz ocena treści i wartości propagowanych w telewizji, była dla mnie szokiem i powodowała sporą niezgodę i złość. „Jak możesz oglądać te bzdury? Nie widzisz, jak Tobą manipulują? Co w Tobie programują?” – powtarzałam te pytania Jackowi. Z czasem zaczęłam zastanawiać się, jak silnie te programy działają wciąż we mnie, że powodują tak silne emocje. Coś, co przepracowaliśmy, znika z naszej przestrzeni, staje się neutralne. Nasze przywiązanie do czegoś bądź sprzeciw wobec czegoś świadczy o istniejącym wciąż uwikłaniu, temacie do przerobienia. Musiałam więc pogodzić się z faktem, że wciąż jestem pod wpływem wdrukowywanych w nas programów. A jednym z nich jest opisywany przeze mnie program „młodości”, propagowany przez różne grupy interesów i biznesy. W skrócie ich wysiłki w ramach opisywanego programu ujęłabym w zbiór zatytułowany: „1000 pragnień, które możesz zrealizować, by być szczęśliwym”, pod którymi ukryty jest przekaz” „1000 naturalnych oznak starzenia,/upływu czasu, których nie powinieneś akceptować”, pod którymi ukryty jest przekaz: „1000 produktów, które możesz u nas kupić, abyśmy mogli na tym zarobić”.

Powtarzany slogan: „Dzięki naszej farbie pofarbujesz wszystkie siwe włosy” programuje w nas zbiorowe przekonanie, że siwe włosy nie są mile widziane i powinny być ukryte. Slogan: „Nasza pasta wybielająca do zębów jest najskuteczniejsza” programuje w nas przekonanie, ze naturalnie zmieniający się z biegiem czasu kolor naszych zębów nie jest wystarczająco „biały” i doskonały. Slogan: „Wygładzenie zmarszczek w zaledwie 24 godziny – poczuj się młodo” – programuje w nas przekonanie, że należy ukrywać oznaki starzenia, które nie jest modne, piękne, wartościowe. A przecież dotyczy każdego z nas. Naturalną koleją rzeczy jest starzenie się organizmu, by mógł w końcu – po opuszczeniu go przez „życie” (duszę) – rozdzielić się  na poszczególne żywioły i wrócić do Ziemi, a dusza mogła od nowa – przy pomocy tych samych żywiołów – wcielić się w nowe ciało i kontynuować wędrówkę. Starzenie się jest naturalne (poza przeskokiem pomiędzy wcieleniami, gdzie po zestarzeniu się następuje okres niemowlęcy ;)). Kult młodości programowany jest w nas na różne sposoby, a program ten uruchamia się w nas w różnym stopniu na różnych etapach naszego życia – oznaki „starzenia” (kolejna zmarszczka, siwy włos, dolegliwość, itp.) mogą powodować spadek poczucia własnej wartości, poczucie „zbliżającego się nieuchronnego końca”, refleksje dotyczące dotychczasowych osiągnięć, może plany dotyczące zakupów lub aktywności mających na celu ukrycie oznak upływającego czasu, niechęć do życia i niezgodę na upływ czasu, frustrację. Tak nas zaprogramowano. Nie oznacza to, że nie warto jest dbać o siebie, swoje zdrowie czy wygląd. Warto jednak mieć świadomość, w jakim stopniu jest to zdrowa troska i z czego to wynika (z potrzeb wynikających z naszego wnętrza czy z tych zaprogramowanych przez innych).

Źródło zdjęcia: www.freepik.com/photos/clear-skin’>Clear skin photo created by lookstudio – www.freepik.com

Kolejny przykład silnego programu dotyczy naszego wyglądu, niezależnie od wieku (choć może pojawiać się w powiązaniu z wyżej opisanym przez mnie programem). Inną rzeczą, która uderza mnie podczas sporadycznego oglądania telewizji u bliskich lub znajomych bądź przeglądania Internetu  czy oglądania filmów, są nienaturalne standardy urody i wyglądu (od proporcji ciała, twarzy, po ubiór czy gesty) oraz rosnące oznaki działania tego programu widoczne w różnych operacjach plastycznych, „upiększaniu’ ciał, dostosowywania proporcji twarzy jakby do jednego szablonu  – propagowany ideał piękna wyklucza 99 % społeczeństwa z kanonu „piękna”, tworząc wiele kompleksów, frustracji i brak radości życia. Często program ten działa w nas podświadomie, oceniamy siebie i innych przez pryzmat wdrukowanego w nas standardu. Oceniamy ludzi często pod kątem ich wyglądu i porównania z zaprogramowanym w nas standardem piękna. I znowu – nie oznacza to, że troska  o wygląd nie ma znaczenia, warto jednak mieć świadomość, skąd pochodzą nasze potrzeby i ocena nas i innych.

Innym rodzajem programów mogą być programy związane z naszym bytem materialnym i lękami przed problemami finansowymi. W świecie, w którym poziom rozwoju został sprowadzony do poziomu rozwoju ekonomicznego (poprzez wzrost wskaźnika PKB), finanse stają się głównym miernikiem naszego „sukcesu”. Jesteśmy w stanie dużo poświęcić, by realizować ten program. Obserwuję, jak często ludzie zatracają się w tym dążeniu do tego stopnia, że każda strata materialna (np. mniejszy zarobek w danym miesiącu, zakup czegoś po cenie wyższej niż znaleziona potem w innym miejscu, uszkodzenie bądź utrata czegoś wartościowego finansowo) powoduje agresję, silne niezadowolenie lub pojawienie się różnego rodzaju lęków. Program ten jest silnie wzmacniany przez obecny system ekonomiczny, media i różne grupy interesów.

Różne programy mogą być związane z byciem przez nas w różnych związkach partnerskich. Jako przykład może tu posłużyć program związany z zazdrością i lękiem przed zdradą bądź „porzuceniem”. W przypadku działania takiego programu, już sama rozmowa naszego partnera/osoby ukochanej z kimś innym, uważanym przez nas za atrakcyjnego dla naszego partnera, może spowodować w nas silną zazdrość – doszukiwanie się różnych podtekstów w rozmowie, tworzenie w głowie dalszych scenariuszy, porównywanie siebie z domniemaną „konkurentką”, złość na rozmówców, spadek poczucia własnej wartości, „rewanż” bądź przerzucenie złości na partnera bądź inna osobę. Program ten może wynikać z różnych przyczyn – podobnej sytuacji w przeszłości, dotyczącej nas bądź kogoś bliskiego, niskiego poczucia własnej wartości, relacji z rodzicem, nieuświadomionego przez nas programu rodowego.

Innym programem może być schemat reakcji związany z silnym przywiązaniem do moralności. Wysoka moralność i czystość intencji jest ważnym aspektem rozwoju duchowości, jednak nieraz przeradza się w „ortodoksję”  i brak tolerancji dla innych bądź dla sytuacji, których nie rozumiemy, a które są niezbędne na drodze naszej lub innych. Wspomniany program może przejawiać się w tym, że każda sytuacja, która w naszym mniemaniu podważa naszą moralność (np. zarzucenie nam nieuczciwości przez inną osobę, nieporozumienie) powoduje w nas silną chęć wyjaśnienia sytuacji, a jeśli nie jest to możliwe, może pojawić się gniew, smutek, żal i wewnętrzna niezgoda. Pojawiające się nieraz sytuacje ambiwalentne w naszym życiu mają m.in. oczyszczać nas z określonych przywiązań, a także mogą mieć na celu wejście na wyższy poziom zrozumienia, ponad daną sytuacją.


Źródło zdjęcia tytułowego: https://www.freepik.com/photos/cockpit”>Cockpit photo created by DCStudio – www.freepik.com