Śladami przodków

(P)

Od kilku dni próbowałam dodzwonić się do egzorcysty. Bezskutecznie. Widocznie był bardzo zajęty – nie odbierał telefonu i nie odpisał na smsa. A prawdopodobnie potrzebowałam jego pomocy. „Coś” zawładnęło moją energią, czułam czającą się blisko śmierć, spałam przy zapalonym świetle. Codziennie przed snem uruchamiał mi się bardzo silny lęk, że już się nie obudzę. Czułam się bardzo nieswojo.

Ale jak do tego doszło?

Cofnijmy się o kilka tygodni. To było ok. 7 lat temu, kilka miesięcy po odejściu z bardzo absorbującej pracy. Pojawiła się we mnie nowa energia do działania, przestrzeń wewnętrzna i motywacja do poszukiwania „siebie”. Byłam pełna optymizmu, otwarta na rozwój i głodna wiedzy oraz wyzwań związanych ze zmianą siebie i świata na lepsze. „Przypadkowo” na portalu społecznościowym natknęłam się na informację o organizowanym grupowym warsztacie dotyczącym „ustawień rodzinnych”. Przeczytałam pobieżnie opis – brzmiało ciekawie. Mogłam dowiedzieć się czegoś więcej odnośnie mojego funkcjonowania w rodzinie. Zapowiadała się ciekawa, psychologicznie odkrywcza przygoda i dobry początek głębszego poznawania siebie.

Doświadczenie to przeszło jednak moje najśmielsze oczekiwania. Po dotarciu na miejsce okazało się, że te ustawienia rodzinne (wg metody Berta Hellingera) to bardzo głęboka praca z energią całego rodu, wydobywaniem oraz transformacją tego, co tkwi w naszej podświadomości. W bardzo dużym skrócie – po energetycznym zabezpieczeniu przestrzeni, w której pracowaliśmy oraz wprowadzeniu w to, co będziemy robić, rozpoczęła się praca nad problemem każdego z uczestników warsztatów, który nurtował go w ówczesnym czasie. W wytworzonym polu energii każdy uczestnik mógł być „swoim” reprezentantem lub jedynie obserwatorem sytuacji, jeśli czuł, że tak jest dla niego lepiej. Po jedynie bardzo pobieżnym opisie przez niego tematu (im mniej słów, tym lepiej), prowadząca wybierała spośród pozostałych uczestników warsztatów, „reprezentantów” członków jego rodu (też zmarłych) i zapraszała do „pola”. Osoby mogły również zgłosić same, jeśli poczuły taką potrzebę. W „polu” ważne było, a by odpuścić swoją wolę oraz sterowanie swoją energią i ciałem, a poddać się temu, co wskazywała energia dotycząca osoby przez nią reprezentowaną. Poczuć te energię i poddać się jej ruchom i reakcjom względem innych członków rodu, reprezentowanych przez innych uczestników warsztatów. Stopniowo w „polu” wyłaniała się przyczyna trudnej sytuacji, dotyczącej danego uczestnika warsztatów, i stopniowo „wypracowywało” się jej rozwiązanie, widoczne w ruchach i zmianach emocji poszczególnych reprezentantów rodu.

Przyszedł czas na mnie. Nie pamiętam, jak dokładnie sprecyzowałam swój temat – wybierałam się na te warsztaty z zupełnie innym założeniem i wyobrażeniem. Prowadząca po kolei zapraszała do pola osoby reprezentujące członków mojego rodu (też nieżyjących). Wychodziły na środek, poddawały się energii i przyjmowały różne pozy, niezależnie od swojej czy mojej woli. Wtem osoba reprezentująca mojego nieżyjącego tatę przyjęła pozę ciała, jaką bardzo często przyjmował za życia, bardzo dla niego charakterystyczną, gdy siadał w naszej kuchni, oparty o stół, z silnym bólem głowy. Cała sylwetka jego „reprezentanta” i ruchy odzwierciedlały to, w jaki sposób on się poruszał. A przecież nikt z grupy go nigdy nie znał! Jak?? Byłam głęboko poruszona. Cała praca z tematem naszego rodu (jak i z sprawami innych uczestników warsztatów) była głęboko poruszająca dla uczestników, pełna emocji i głębokich wglądów. Tematy dotyczyły różnych spraw – miłosnych, finansowych, rodzinnych, zdrowotnych. Przyczyny problemów różnych ludzi wyłaniały się z różnych – na pierwszy rzut oka nieoczywistych – przyczyn tkwiących w ich rodzie (do którego wg Hellingera zalicza się, poza daną osobą, jej partnera, ich dzieci, rodziców i dziadków, rodzeństwo rodziców (wujków i cioć), dzieci z poprzednich związków i poprzedni partnerzy). Przyczyn nieoczywistych, choć tłumaczących w sposób logiczny wiele wydarzeń i relacji fizycznie widocznych w obecnej sytuacji życiowej uczestników.

Źródło zdjęcia: Obraz Anemone123 z Pixabay

Po dwudniowych warsztatach byłam głęboko poruszona. Nie rozumiałam, co się wydarzyło. Miałam przed oczyma całą sytuację ustawienia mojego rodu i emocje reprezentantów. O co tak naprawdę tam chodziło? Jakiej energii się poddawaliśmy i jaka siła nami sterowała? Mój rozum nie ogarniał przeżytych doświadczeń. Do tego już po pierwszym dniu warsztatów uruchomił się ten silny lęk przed śmiercią, który utrzymywał się przez kolejne dni, tygodnie. Jedna z bliskich mi osób, po rozmowach ze mną, zaczęła interesować się ustawieniami i zasugerowała, że w moim życiu mogła pojawić się bardzo silna negatywna energia, której pozbycie się może wymagać pomocy z zewnątrz. Byłam otwarta na poszukiwania, znalazłam w mieście mojego zamieszkania ośrodek związany z wiarą, w której się wychowywałam, pomagający w sytuacjach manipulacji dokonywanych przez różne sekty i energie. Udałam się tam, porozmawiałam, po czym otrzymałam telefon do egzorcysty, który ponoć mógł mi pomóc…

Od kilku dni próbowałam dodzwonić się do egzorcysty. Bezskutecznie…

Tamte warsztaty nie dawały mi spokoju. Co to za energia pokazująca to, co ukryte? Skąd wiadomo, co dzieje się w danym rodzie, jeśli tylko znajdzie się sposób na „reprezentację” tego w świecie materialnym? Gdzie przechowywane są te informacje? Na jakiej podstawie mamy prawo na to wpływać i pomagać w transformacji? Dlaczego my odpowiadamy za błędy przodków i nieświadomie odgrywamy ich role i powielamy te schematy/programy, nawet jeśli nie wiemy, że już wcześniej podobne czyny zostały popełnione? Zaczęłam intensywne poszukiwania. Natknęłam się na opis karmy i pól energetycznych człowieka, zawierających informację o danej osobie, jego losie itp. wg rosyjskiego badacza Siergieja Łazariewa. Zamówiłam od razu 11 książek jego serii „Diagnostyka Karmy”. Literatura ta – pomimo że momentami wydawała mi się wówczas kontrowersyjna – stanowiła dla mnie bardzo ważny początek zaznajamiania się z tematyką energii, wpływu naszych przywiązań na nasze życie, duszy i miłości do innych oraz Boga. Zaczęłam coraz głębiej poznawać rzeczywistość i odkrywać, że wszystko trudne, co mi się wydarza, ma źródło we mnie, moich przywiązaniach i braku miłości przejawiającym się na wiele sposobów.

Próbowałam w międzyczasie uzyskać także pomoc psychologa, jednak na pierwszej wizycie, po wysłuchaniu mnie, pani stwierdziła, że potrzebuję warsztatów rozwojowych. Zniesmaczona porzuciłam ten kierunek poszukiwania pomocy.

Z czasem lęk stopniowo zmniejszał się, oswajałam swój „mrok” i to, co wypłynęło z mojej podświadomości, a co wymagało uleczenia (które trwało latami).

Z czym miałam do czynienia na warsztatach? Zacytuję tutaj kilka fragmentów książki „Praktyczny przewodnik po konstelacjach rodzinnych” Joy Manne, w którym autorka w bardzo przejrzysty sposób opisała podstawowe zasady i prawa funkcjonowania rodów, widoczne na warsztatach systemowych, które sama także prowadzi.

„Przyjście na świat w konkretnej rodzinie determinuje odziedziczenie przez nas nie tylko naszych biologicznych genów, ale także systemu przekonań i wzorców zachowań. Nasza rodzina jest polem energetycznym, wewnątrz którego jesteśmy utrzymywani od momentu narodzin, każdy na własnej, unikalnej pozycji (…). Charakter naszego rodzinnego pola energetycznego jest ukształtowany przez historię rodziny, włączając w to wyznawaną religię, wierzenia i przekonania (np. jej sumienie). Kraj, w którym się urodziliśmy, ma również wpływ na to pole, ale najsilniejsze działanie mają takie wydarzenia, jak: historia związków rodziców i dziadków, wczesne śmierci dzieci, poronienia, aborcje, adopcje, samobójstwa, wojny, konieczność opuszczenia kraju, zmiana religii, kazirodztwo, przodkowie, którzy byli ofiarami lub oprawcami, zaufanie, zdrada. Altruistyczne i hojne akty naszych rodziców i przodków przynoszą korzyści, natomiast ich szkodliwe działania uszkadzają pole, sprawiając, że późniejsze pokolenia płaca za to cenę (…). „Złapani” przez pole, jesteśmy nieświadomi jego wpływu i ignorujemy je. „Pochwyceni” przez postawy i zachowania silniejsze od nas, jesteśmy „popychani” do działania w sposób, którego nie rozumiemy, często żałując później naszego postępowania”.

Istnieją określone prawa rządzące systemami rodzinnymi, widoczne przy ustawieniach, a opisywane w cytowanej przez mnie książce. Przykładowym prawem jest prawo przynależności do rodziny każdego, kto się w niej urodził, a odebranie tego prawa może się odbyć jedynie z krzywdą dla pola. „Kiedy członkom rodziny odmawia się tego prawa, członkowie późniejszych pokoleń zostają uwikłani z nimi, powtarzając ich zachowania, które sprawiły, że odmówiono im prawa do przynależności.” Według innego prawa, „kiedy człowiek rodziny jest wykluczony, ignorowany, zapomniany, nierozpoznany lub nieodżałowany, system zastępuje go innym członkiem rodziny jedno lub klika pokoleń później, kiedy zostaje zidentyfikowany z wykluczoną osobą i jest wciągnięty w jej miejsce. Systemowa sprawiedliwość jest sprawiedliwością silnie egzekwowaną przez nieosobowe pole energii. Systemowa nierównowaga kontynuuje się do momentu, w którym znajdzie się sposób na jej rozwiązanie.”

Źródło zdjęcia: Obraz Amy Irizarry z Pixabay

Inne prawo dotyczy szacunku i uhonorowania – oddawania czci przodkom, wobec których jesteśmy tylko dziećmi i powinniśmy zachowywać się jak dzieci pełne szacunku. „Nie wolno przyjmować aroganckiej postawy i myśleć, że jesteśmy w stanie wziąć te problemy na siebie. Na przykład, kiedy małżeństwo jest nieszczęśliwe, dziecko weźmie na siebie ciężar uczynienia jednego lub drugiego rodzica szczęśliwym”.

W ustawieniach widać dynamikę energii w przypadku relacji seksualnych. „Konstelacje rodzinne pokazują, że kiedy wejdziemy z kimś w związek seksualny, wytworzona zostaje więź między nami. Taka więź jest długotrwała i pozostawia mniej dostępnej energii dla kolejnych więzi, stają się więc słabsze (…). Każdy akt seksualny wytwarza więź. W dzisiejszych czasach mamy ogólne przyzwolenie na niezobowiązujący seks (w domyśle bez konsekwencji), a konstelacje rodzinne pokazują, że żaden akt seksualny nigdy nie jest niezobowiązujący, przeciwnie – z każdego coś wynika.”

Praw i zasad, którymi rządzą się systemy rodzinne, jest znacznie więcej – są one szeroko opisane w literaturze, przez niektórych uważanej za kontrowersyjną. Ich działanie widoczne jest na warsztatach, na których widać różne przyczyny konkretnych problemów członków rodu, a także naturalnie „wypracowywane” przez energię rozwiązania.

Wiedza ta otwiera nowe możliwości rozwoju i polepszenia swojego życia, nowe sposoby oświetlania wewnętrznego mroku, a także wzrost świadomości w zakresie wpływów naszych czynów na nas i na innych członków rodu. Informacja o historii naszej rodziny jest cały czas obecna w naszym polu energetycznym i możliwa do odczuwania przez innych ludzi. To jakby będące w cieniu (ale wciąż obecne) różne wydarzenia, zarówno te pozytywne, jak i tajemnice, wykluczenia, działania podjęte bez uczciwości czy miłości, które mogą zostać „oświetlone” światłem świadomości na różne sposoby – m.in. poprzez pracę na warsztatach grupowych i indywidualnych, widzeniem wewnętrznym (jeśli wyćwiczyliśmy tę umiejętność i mamy do niej zaufanie), itp. Nawet, jeśli to pole jest „nieoświetlone”, wciąż działa na nas  i ludzi wokół nas, wybierając sobie „reprezentantów” do ponownego odegrania dawnych sytuacji i ich uleczenia.

Praca z tym polem jest bardzo silnym doświadczeniem i wymaga energetycznego otwarcia. Jeśli czujesz, że doświadczenie takie może być znaczące dla Ciebie lub Twojej rodziny, warto z troską wybrać osobę,  która pomoże Ci w tej pracy, zabezpieczając Cię energetycznie i przeprowadzając ustawienia z zachowaniem szacunku i praw systemu, jak również dbając o Twoją psychikę, jeśli zajdzie taka potrzeba. Praca ta nieraz ukazuje historie lub wywołuje reakcje, na które możemy nie być gotowi psychologicznie i mentalnie.

Warto też pamiętać, że nieprzypadkowo rodzimy się w wybranej rodzinie i przejmujemy schematy (programy) działania wybranych przodków, w wybranych dziedzinach życia. Jest to jeden z kolejnych aspektów wcielania się na Ziemi i ma nam pomóc w przepracowaniu karmy, przywiązań bądź w rozwoju i nabyciu nowych mądrości. Wszystko jest doskonałe na wszystkich poziomach.

Źródło zdjęcia: Photo by Jeremy Bishop on Unsplash

Tak, jak nasze indywidualne programy, przywiązania, wrażenia tkwiące w naszej podświadomości dążą – przy naszym otwarciu – do uwolnienia bądź transformacji w stronę światła i miłości, podobna tendencja widoczna jest na poziomie rodowym, gdzie cały system dąży do harmonii i uleczenia wszystkiego, co było dokonane wbrew miłości i powodowało oddzielenia. Energia pochodząca od naszych przodków może też wspierać nas w rozwoju i dawać nam siłę. Warto świadomie przyjąć to, co otrzymaliśmy i zadbać o to, byśmy dalej przekazali to, co najbardziej wartościowe i wspierające nasze rodziny i potomków.


Źródło obrazu tytułowego: Obraz Clker-Free-Vector-Images z Pixabay