(P)
Znam dwa sposoby pozyskiwania energii – „z zewnątrz” albo „ze Źródła – od środka”
Zewnętrzny opiera się m.in. na spożywaniu jedzenia, nabywaniu nowych rzeczy i pozyskiwaniu tym samym nowej energii, zainteresowaniu światem zewnętrznym – życiem innych, przeglądaniem postów na portalach społecznościowych, czerpaniu energii od innych ludzi (dobrowolnie w formie uzyskiwania wsparcia lub mniej dobrowolne – gdy „wampirujemy” energię od innych).
Wewnętrzne pozyskiwanie energii odbywa się przez wyższy, „boski” kanał, odbywa się przy pomocy naszych kanałów energetycznych w ciele i jest nieuwarunkowane zewnętrznymi źródłami energii. Każdy ma taką możliwość, ale jeśli jesteśmy zablokowani, będziemy czerpać tylko z zewnątrz i będziemy uzależnieni od innych energii. Tego rodzaju pozyskiwania doświadczyłam tylko kilka razy w życiu i to bez świadomego „przestawiania się”, nie czuję się więc w posiadaniu wystarczającej wiedzy, żeby rozwinąć ten temat.
Jednym z głównych nośników energii w dzisiejszym świecie jest pieniądz. Za energię wydatkowaną w pracy otrzymujemy pieniądze, które przeznaczamy na pozyskanie energii w życiu codziennym. Często przy większych zakupach przeliczam sobie, ile czasu muszę pracować, żeby nabyć daną rzecz i oceniam, czy ta rzecz jest dla mnie tyle warta. To weryfikuje niektóre zachcianki 😉
Z jednej strony pozyskujemy energię, z drugiej ją wydatkujemy. Zarówno na rzeczy bardziej oczywiste – jak codzienne obowiązki, aktywności fizyczne, jak i na te mniej widoczne – myśli, emocje, bardziej lub mniej świadome interakcje z innymi energiami lub ochronę przed niektórymi z nich. Energia podąża za uwagą i troską – na czym się skupiamy, tam wysyłamy energię. Zasilamy nią zarówno to, o co się troszczymy, jak i to, z czym walczymy.
Źródło zdjęcia: https://pixabay.com/images/id-2481808/
Energia może oddziaływać na nas zarówno z bliska, jak i na odległość. Coraz więcej mówi o tym nauka (np. fizyka kwantowa), w oparciu o wiele eksperymentów. Nieraz myślimy o kimś i „przyciągamy” go – za chwilę do nas dzwoni. Nieraz czujemy, że u kogoś bliskiego dzieje się coś złego i to się sprawdza. Możemy też czuć w tym samym czasie z kimś, kogo kochamy, energię miłości, która np. wybudza nas biciem serca w środku nocy. Im większa otwartość i połączenie, tym silniejsze może być wspólne odczuwanie.
Ram wielokrotnie pokazywał mi możliwości związane z pracą energii na odległość – np. podczas mojej 8-dniowej głodówki (o samej wodzie) w Varanasi podczas podróży do Indii, miałam kilka lekcji związanych z przekraczaniem możliwości organizmu. Kilka razy doszło do sytuacji, że podczas spaceru nie miałam już siły zrobić kolejnego kroku, a byłam daleko od miejsca zakwaterowania. Czułam całą sobą bicie mego serca, ledwo łapałam oddech, zaczynało robić mi się czarno przed oczami. Myślałam, że zrobię jeszcze jeden krok i upadnę na ziemię. Kręciło mi się w głowie. A do tego panował upał ponad 40 stopni Celsjusza. Wyzywałam Rama od sadystów (to on mnie „prowadził” tak daleko i nakazywał głodówkę), a jednocześnie jakaś część mnie wiedziała, że cały czas pracuję nad siłą umysłu. I dopiero w takich chwilach – czucia, że fizycznie dotarłam do granicy wytrzymałości – dostawałam potężny zastrzyk energii, zaczynałam czuć, jakby nogi same mnie niosły do hostelu. To były niesamowite skoki energii. Czułam, jak przypływa ona do mnie z zewnątrz – byłam „zasilana”.
Na naszą energię można spojrzeć na baterię w telefonie. Bateria ma określoną maksymalną pojemność, a użytkowanie telefonu powoduje spadek poziomu naładowania. Dotyczy to także aplikacji działających „w tle” – nie widzimy, że w danym momencie działają, a jednak zużywają energię telefonu. Taki wpływ na nas mają nasze podświadome programy. Im więcej ich mamy, podobnie jak negatywnych emocji i myśli, tym więcej energii zużywamy, poza tą zużywaną w ramach codziennych świadomych aktywności.
Warto świadomie spojrzeć na swoje przypływy i wypływy energii. Przez lata funkcjonowałam na poziomie jakichś 5% naładowanej baterii – wydatkowałam mnóstwo energii na pracę, naukę, inne aktywności, traktując jednocześnie odpoczynek jako „zło konieczne”, potrzebne jedynie do tego, żeby moja bateria zupełnie się nie rozładowała.
Im większy poziom naładowania Twojej baterii, tym większą przestrzeń masz w sobie, życiową wydajność, większy komfort i rezerwę na wypadek braku ładowarki w pobliżu.
A im mniej programów, negatywnych emocji i negatywnych myśli w Twojej głowie, tym mniej energii musisz pozyskiwać z zewnątrz.
Spójrz na przepływy energii w Twoim życiu.
Jak osoby wokół Ciebie wpływają na Twoją energię? Jakimi ludźmi się otaczasz? Kontakt z nimi powoduje wzrost miłości i radości w Twoim życiu, czy raczej ich spadek?
Jak Twoja praca wpływa na Twoją energetykę? „Rośniesz”, czujesz satysfakcję czy raczej czujesz się coraz gorzej?
Jakie myśli przeważają w Twojej głowie? Pozytywne, budujące czy raczej negatywne, pełne obaw i negatywnych ocen?
Jakie przeważnie odczuwasz emocje? Radość czy raczej smutek, strach czy złość?
Jaką energię czujesz od przedmiotów wokół Ciebie?
Jakie posiłki spożywasz? Czujesz po nich wzrost żywotności ciała czy jego obciążenie?
Jakie filmy ostatnio oglądałeś i jaki wpływ miały na Twoje samopoczucie?
Czy zachowujesz ogólną równowagę energetyczną i „ładujesz” czasem swoją baterię na 100% (czy regenerujesz się wystarczająco po wysiłkach dnia codziennego)?
Jak często świadomie podchodzisz do świata energii?
Czy czujesz, że zmierzasz w stronę coraz wyższych wibracji i coraz większej miłości?
Wzrost wibracji przeważnie następuje stopniowo. Zrozumiałam, dlaczego, na przykładzie doświadczenia, które opisywałam we wpisie „Twin flames – Bliźniacze płomienie – pierwsza integracja”. Potężna błogość i mistyczna, bezwarunkowa miłość, która mnie zalała, spowodowała następnie burzę emocjonalną, uruchomienie programów, lęków, a także poczucie zaniku rozumu i trudność z codziennym funkcjonowaniem. Światło w jednym momencie rozświetliło wiele zakrytych wcześniej „rzeczy” – nie byłam na to gotowa energetycznie, fizycznie, psychicznie. Obecnie – po 4 latach intensywnej drogi w głąb siebie i ciężkiej pracy, wciąż nie jestem zanurzona w tej energii – co oznacza, że wciąż nie jestem gotowa na jej przyjęcie.
Rozwój zajmuje czas. Otrzymujemy tylko takie lekcje, na jakie jesteśmy gotowi. Dojście do swojej prawdziwej natury – czystej, bezwarunkowej miłości i błogości – wymaga wysiłku, uważności i determinacji. Dzięki stopniowemu rozwojowi odkrywają się przed nami kolejne piękne widoki, kolejne poziomy zrozumienia, kolejne poziomy głębokości w odczuwaniu miłości. Świadomość stopniowo dojrzewa. Ale nasz wzrost nie oznacza, że będziemy w stanie swobodnie dzielić się tą energią z innymi – niektórzy są zbyt zamknięci, by to poczuć, innych nasza coraz wyższa energia będzie wręcz drażnić – o czym pisałam wcześniej. Każdy ma swoją ścieżkę rozwojową i inne lekcje do przerobienia w danym wcieleniu.
Źródło zdjęcia: Miles Hardacre z Pexels
Obyśmy wszyscy rozwijali się w kierunku odczuwania coraz większego, nieuwarunkowanego szczęścia i miłości. 🙂
Źródło zdjęcia tytułowego: Rann Vijay z Pexels